Tę właśnie książkę - autorstwa Amy Chua - przeczytałam w wakacje z zapartym tchem. I to wcale nie dlatego, że ze wszystkim się zgadzam, co o wychowaniu dzieci pisze autorka. Ale właśnie dlatego, że jej metoda jest mocno kontrowersyjna. To opowieść o chińsko-żydowskiej rodzinie, dwóch córkach, dwóch psach, wymagającej matce i jej "uległym", ale kochającym mężu. O płaczu i śmiechu, o sukcesie i porażce ...
Jeśli przeczytaliścię tę książkę, to już teraz zapraszam do dyskusji:
- Jaka jest granica w stawianiu wymagań swoim dzieciom?
- Na ile można decydować kim mają być w życiu?
- Czy można od nich żądać wysiłku ponad miarę?
- Jak bardzo Rodzice mogą ingerować w przyszłość swoich dzieci, dokonywać za nie wyboru o ich przyszłości ?
- Czy chińscy rodzice wychowują swoje dzieci lepiej niż rodzice "zachodni"?
Tym, którzy tej ksiązki jeszcze nie przeczytali szczerze polecam. Przeczytajcie ją jak naszybciej!
Zapraszam do dyskusji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz